|
NWN World in the Shadow Forum serwera World in the Shadow
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eli_PL
Obywatel Acheron
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 22 Acacia Avenue
|
Wysłany: Wto 15:42, 19 Cze 2007 Temat postu: Elillliah Songerman |
|
|
Błysk… Światło… Mrok… Ciemność…. Na zmianę w głowie Elillliaha Songermana wirowały plamy światła oraz wszechobecny mrok. Nie wiedział gdzie jest. Nie wiedział, jak się tu dostał. Nie pamiętał, co się stało.
Wyciągnął przed siebie ręce. Poruszył płynnie palcami. Wyszeptał dziwne słowa, a nad jego głową pojawiło się światełko. Małe, lecz rozjarzone niczym tysiąc słońc. Nie większe niż żołądź, a oświetlało dwadzieścia metrów przed nim, za nim… Nie potrzebował go, by widzieć, gdyż był uczniem smoka. Widział wszystko doskonale. A światło... Chciał, by każde znajdujące się w pobliżu stworzenie, przyjazne czy też wrogie, wiedziało o jego obecności.
Na lewej ręce umocowana była w silnym uścisku tarcza, w prawej zaś rapier. Był on niewiarygodnie ostry, wokół jego ostrza zbierała się krwistoczerwona poświata. Doskonale nadawał się do okaleczania. Elillliah wywijał nim w niemalże magiczny sposób. Nie dość, że uczniem smoka, był też uzdolniony w sztuce posługiwania się bronią – jak każdy bard. Można powiedzieć, że był mistrzem broni. Mistrzem rapiera.
Przypomniał sobie, po co ty przybył. Przypomniał sobie, gdzie jest. Pomrok. Zmierzał do miasta Plugawego Oszczerstwa. Nienawidził wszystkiego, co dobre. Nienawidził wszystkiego, co złe. Każdego, kogo spotykał, wykorzystywał do zdobycia doświadczenia, nowych umiejętności… Teraz już nie potrzebował nikogo.
Powoli posuwał się przed siebie. Nagle zdał sobie sprawę, że jego światełko może przyciągnąć bardzo niepożądanych gości. Natychmiast je rozproszył i rzucił na siebie niewidzialność. „Zawsze to jakaś przewaga” – pomyślał. Jego uszom dał się posłyszeć stukot metalu o skałę. Zdradziło to kogoś, lecz nie wiedział kogo. Idealnie dostrzegał nierówności terenu. Zaczął podążać w kierunku, z którego wydobył się dźwięk. W pewnym momencie odwrócił się za siebie i nagle jego oczy zabolały od nagłej jasności. Zobaczył mknącą w jego kierunku kulę ognia. Odskoczył i spojrzał przed siebie. Jakaś poczwara padła. Spojrzał powrotem za siebie. To był mag, najprawdopodobniej czarodziej ubrany na biało. Zaklęcia wirujące wokół niego sprawiały, że Elilliahowi zakręciło się w głowie.
Nie chciał być zauważony, więc zszedł z drogi pędzącemu czarodziejowi. „Bezpieczniej będzie iść za kimś, kto sprawia, że z potworów podmroku zostaje kupka popiołu” – stwierdził w duchu i ruszył za nim. Trudno było dotrzymać mu kroku, lecz nawet z daleka dało się dostrzec wirujące znaki chroniące przed magią. Jasny punkt oddalał się, oddalał, aż nagle zgasł. Nie uciekł, lecz zgasł. Bardzo gwałtownie. Elillliah zwolnił tempa, by nie wbiec prosto w ewentualną pułapkę.
Po kilku chwilach doszedł do miejsca, gdzie zgasł czar maga. Rozejrzał się i zobaczył jego ciało przebite jakby włócznią. Obok stał drider, niewątpliwie powód jego śmierci. Kosarz trzymał w ręku obustronny miecz. Jego osiem nóg cichutko poruszało się po ziemi, zaś ręce mocno trzymały broń. Najwyraźniej był gotów do ataku na towarzyszy maga, lecz nie miał on towarzyszy. Był obserwator.
Podszedł powoli do zwłok, obejrzał, co mag miał na sobie i w plecaku, najprzydatniejsze rzeczy przełożył do swojego „bagażu”. Przez krótką chwilę miał ochotę zawalczyć z nowym przeciwnikiem, lecz pomysł ten szybko wywiało z głowy, gdy ujrzał trzy kolejne drivery zbliżające się do tamtego. Zaczęły rozmawiać w dziwnym języku, lecz Elillliah dzięki niesamowitej wiedzy znał go.
- K’tarah! Miałeś zaczekać na nas! Mieliśmy zabawić się tym magiem i ograbić go razem.
Driver – kobieta podszedł do zwłok.
- Tara’nirze! On sam go okradł! Trup oprucz szaty nic nie ma!!! – Na niewidzialnej twarzy Elillliaha wymalował się uśmieszek.
- K’tarach, co to ma znaczyć? – zapytał Tara’nir.
- Cóż, ja jestem przywódcą, a ty – zwiadowcą. Dość marnym, skoro ofiara biegła tędy dziesięć minut wcześniej, niż zapowiedziałeś. Nie wykonałeś swojego zadania, więc nic Ci się nie należy!!! Dobrze, że się tu zasadziłem wcześniej. Hmmm… Mirahan, czy on na pewno nic nie ma? – zapytał driderskiej kobiety.
- Przecież powiedziałam, że…
- NIE UDAWAJ GŁUPCA, K’TARAH! OBRABOWAŁEŚ GO I PRÓBUJESZ TO PRZED NAMI UKRYĆ!
K’tarah mocniej ścisnął swój miecz i powiedział spokojnie:
- Widzisz, Tara’nir, twe zmysły są stępione przez pazerność. Gdyby tak nie było, wyczułbyś w powietrzu zapach człowieka…
- Taak.. Martwego, leży Tutaj! – wskazał na martwego czarodzieja.
K’tarah zamachnął się mieczem i jednym końcem przeciął brzuch Tara’nira.
- I to TY zostałęś zwiadowcą?! Ten mag to Elf!
Tara’nir zrobił wielkie oczy, krew pociekła mu z ust i umarł.
„Zapach człowieka. Mag był elfem. O kogo chodzi?” pomyślał Elillliah.
- Taak… Zapach człowieka… – wciągnął głośno nosem powietrze - … z domieszką smoczej krwii…
Bard przeraził się. Drivery wiedziały, że tu jest… Musiał uciekać, zanim jednak zdążył poruszyć ręką, K’tarah sypnął dookoła siebie dziwny proszek. Proszkiem Ujawnienia… „No to dobranoc” – pomyślał Elillliah. Już po chwili dookoła pół-smoka stał wojownik, czarownik i kapłanka… Z nimi wszystkimi nie miał najmniejszych szans. Sięgnął więc do kieszeni lewą ręką, na której uczepiona była tarcza, lecz dłoń była wolna…
- Ahh… Oto nasz nowy przyjaciel… - powiedział potężnie zbudowany pół-drow, pół-pająk. Na klatce piersiowej miał czarną zbroję z wystającymi kolcami. Jego miecz oboma końcami otoczonymi płomieniami lekko rozświetlał pobliski teren. Był to niewątpliwie magiczny miecz, sporo wart na czarnym rynku. – Kim jesteś? Skąd przybywasz? Dokąd zmierzasz?
Elillliah był niewątpliwie pół-smokiem. Z jego ust wydobył się wysoki, charczący, jakby wielodźwiękowy, wielosferowy nieziemski głos.
- Nie twoja rzecz!
- Ojejejejejej, jaki brak kultury… Porozmawiajmy, może ci pomogę, umilę czas rozmową…
- Nie chcę od ciebie żadnej pomocy. Zmierzam do miasta drowów…
- DROWY! Ci, którymi KIEDYŚ byliśmy, CI, którzy sprowadzili na nas GNIEW LOLTH! – krzyknął drider-mag, który do tej pory się nie odzywał. – Powinienem go zabić za samo wspomnienie o NICH!
- Ależ Vithal’nirze… Naprawdę zniżamy się do ich poziomu, chcąc zabijać wszystko, co nam stanie na drodze… Ale wracając do naszego… „gościa”. Wygląda na to, że masz przy sobie wiele pięknych, magicznych przedmiotów. Czy mogę je obejrzeć?
Elillliah rzucił mu wściekłe spojrzenie.
- Cóż, tak, czy inaczej obejrzę je… Wyciągając je z twoich zwłok. Uniknijmy rozlewu naszej krwi, rzuć broń, to umrzesz szybko, a czy bezboleśnie… sam to ocenisz.
Elillliah ścisnął mocniej to, co trzymał w lewej ręce i krzyknął:
- PO MOIM TRUPIE!
- Właśnie taki jest plan… Zginiesz…
- W świetle słońca?! – Elillliah rzucił z całą siłą w podłoże małą KULKĄ [edit] zanim drider zdążył się domyśleć jego intencji.
Bard zerwał się do ucieczki śmiejąc się donośnie, za sobą zaś słyszał jęki oślepionych kosarzy. Miały one oczy przystosowane do widzenia w idealnej ciemności, nawet błysk świecy był dla nich bolesny, a co dopiero światło inkantacji rzucanego czaru. Kilka w momencie pęknięcia wybuchała blaskiem słońca, niektóre stwory Podmroku nie widziały po czymś takim do końca życia. Już po paru chwilach Elillliah był w porcie, omiótł go wzrokiem, wypatrzył przewoźnika.
- Chcę się dostać do miasta Plugawego Oszczerstwa – powiedział.
- Taak… Ostatni czasy wielu „powierzchniowców” się tam wybiera. To będzie kosztować.
- Naprawdę? – wyszydził przez zęby i w ułamku sekundy przy gardle drowa tkwił rapier barda.
- Hmm… To zmienia postać rzeczy… Wsiadaj śmiało.
„Zobaczymy czy to miasto jest tak złe jak mówią… Czy jest tak złe jak ja” – pomyślał i uśmiechnął się. Przed nim była jeszcze długa droga.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Eli_PL dnia Wto 19:13, 19 Cze 2007, w całości zmieniany 1 raz
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Administrator
Dołączył: 30 Gru 2006
Posty: 687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Wto 17:09, 19 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Fajniste, ale nie bezbłędne - choć naprawdę dobre:)
1. Jeno wstęp bardzo pomroczny.
Taka figura, w któej tworzy się jedno, dwuwyrazowe równoważniki zdań albo nawet nie różnoważniki, "ciemność, mrok, blablabla." służą do zaciemnienia obrazu. Robiąc tak zostawiasz czytalnikowi miejsce na wyobraqźnię, pozwlasz mu samemu dopowiedzieć, co się dzieje. I rzeczywiście, to pozwala robić mroczne zakończenia, wpraowadzać szczyptę tajemnicy do tesktu. Fajna figura. ale Przegiąłeś z jej stosowaniem, dlatego wstęp jest jakiś taki... Za dużo tajemniczości.
2. Nie wiem co gadam.
Narracja jest prowadzona bezbłędnie z punktu widzenia postaci Elilliaha, poza punktem w piewszej linii drugiego akapitu - piszesz, że wypowiada dziwne słowa. Ale ponieważ piszesz z punktu widzenia Elilliaha, to te słowa są dziwne DLA NIEGO. Co nie ma za dużo sensu, bo wynika z tego, że on nie wie sam co mówi i wydaje mu się dziwne to co wypowiada...
3. Małe wpadki, czyli dlaczego powinno się mniej grywać na kompie.
Wiem, że grając wyjmujesz itemki dosłownie ze zwłok. W rzeczywistości łupy zdejmuje się z martwych ciał, ale nie WYCIĄGA.
Ten jego rapier świecił na czerwono, co oczywiście miało jak najbardziej związek z tym, że nadaje się do okaleczania. To powszechnie znany fakt, że świecące na czerwono rapiery świetnie okaleczają, w przeciwieństwie do tych nie-świecących na czerwono, które w ogóle nie nadaja się do okaleczania, za to świetnie się nimi szydełkuje...
"Rzucił małą o podłoże" - cokolwiek to znaczy. Pewnie każdy gracz to rozumie, bo to powszechnie używany skrót od nazwy zaklęcia "Mały nawałnica/burza pocisków Izaaka" albo czegoś takiego. Ja się nie znam. Proszę o tłumaczenie na język polski.
4. Magiczna chwila, ciąg dalszy.
W tym opowiadaniu, które komentowałam dziś rano pojawia się 'magiczna chwila' która jest synonimem jakiegos radosnego, pełnego uniesień momentu. Tutaj mamy sformułowanie 'Wywijał nim (rapierem) w sposób niemal magiczny'. Jasne, czepialstwo. Mozna tak napisać, to nie jest błąd. Tylko że nie mam pojęcia, co to znaczy, że ktoś wywija czymś w magiczny sposób. A już w 'niemal magiczny' to nie śmiem zgadywać. Poza tym z kontekstu wynika tak jakby, że on wstał i zaczął tym rapierem 'wywijać w sposób magiczny' zaraz po przebudzeniu i rzuceniu światełka. Przemyślałabym użycie czasowników dokonanych w takim kontekście. I zastanowiła się nad 'potrafił' i 'wielką wprawą' albo 'wprawnie'
5. Czemu, ach czemu netykieta nie obowiąuje w tekstach literackich.
Bo nie obowiązuje. Zwyczajnie kiedy powstawały pierwsze teksty literacki, nie było netykiety, dlatego zasady netykiety NIE stosują się do tekstów literackich. Na przykład zasada z KRZYKIEM dużymi literami - nie ma jej w ortografii i zasadach pisowni. To zasada powstała na forach i w mailach. Więc NIE stosujmy jej w tektacj literackich - tam powinna królować interpunkcja
6. Uwagi końcowe
Taa, brakuje jedności czasu, mag rzuca wściekłe sporzenia, wkłada ręce do kieszeni, a w tym czasie jego przeciwnicy... ? Nic nie robią. Czekają aż wykona te czynności a potem sobie spokojnie rozprawiają. Jakoś to sztucznie wygląda, gdzieś się gubi dynamika tego spotkania, które przecież jest dynamiczne.
Przez powyższe bohater robi więcej niż przeciwnicy i zauważalne jest, że autor faworyzuje WŁASNĄ postać, która robi idiotów z Driderów. Co nie jest fajne, starczy przeczytać 'Xanth' Anthony'ego Piersa żeby zobaczyć, że to się ciężko czyta...
Tyle uwag krytycznych.
Za to podobało mi się poczucie humoru w kilku momentach, mój ulubiony gag z "Po moim trupie!" Ogólnie tekst robi super wrażenie, bo jest napisany poprawnie chciałabym robić tak mało błędów jak Ty ^^.
Do ponownego przeczytania
Justaa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eli_PL
Obywatel Acheron
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 22 Acacia Avenue
|
Wysłany: Wto 19:27, 19 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Małych kulek, ale opowiadanie zacząłem na religii (bo na tej godzinie mam okienko w szkole) i skończyłem dziś na religii, znaczy sie pisałem w wolnych momentach z tyłu zeszytu od angola, więc podczas przepisywania widać "zjadłem" to słówko... chodziło o takie kulki których w walce z kapłankami Lolth używał Zaknafein...
Wirowało mu w głowie, więc każdy mógł se to wyobrazić... to jest tak, najpierw idziesz na karuzele, wirujesz pól godziny a potem bum przez łeb i ci wszystko wiruje, o takie coś mi chodziło...
Inkantacji czarów nie wypowiada sie po polsku wiec dla czytelnika sa one dziwne, nie dla bohatera
Nie wyciąga się, ale napisałem bardzo wyraźnie że wyciągnął itemki "i w plecaku, najprzydatniejsze rzeczy przełożył do swojego „bagażu”.".
W Vengrand jest do kupienia jest rapier "Czarny kolec Jeźdźca" który ma właściwość okaleczenia... o to mi chodziło... "Małą" już wytłumaczyłem, znaczy kulkę...
Wstał i idąc przez podmrok wywijał rapierem, by wrazie czego w każdej chwili był gotów do ataku, a nie "Łaaaaaaa" a postać "Kurde, wyłaź z tego pokrowca... e, panie monster, prosze poczekać, giwera mi się zacieła, NO WYŁAŹ!!!" Z tego co wiem, Star Warsy widziałaś... jak walczyli Jedi mieczykami... było trochę "Magii" w ruchach lightsaberami, wg mnie... O takie "magiczne wywijanie" mi chodzi...
Gada se postać z driderami i w między czasie sięga do kieszeni. Nie mag tylko bard rzuca wściekłe spojrzenie... Znaczy patrzy się na wroga z wściekłością. Jest bardzo zręczny więc nikt sie nie moża skapnąć że po kieszeniach grzebie.
Co do faworyzowania... W Drizzcie na przykład wszędzie przez autora jest faworyzowana postać.
Chyba się wybroniłem.
P.S. Przepuściłem tekst przez worda, więc baboli, literówek itp. nie ma, więc jak ktos jest Des-cośtam, to niech tak robi.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Administrator
Dołączył: 30 Gru 2006
Posty: 687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Wto 20:30, 19 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Pierwsza sprawa - do cholery czemu traktujesz moje pisanie jako zarzuty, przed którymi masz się bronić. Nie piszę po to, żebyś się wybronił. Piszę po to, zebyś zauważył, cop mogłobyby byc lepiej w przedstawonym tekście.
Eli_PL napisał: | Wirowało mu w głowie, więc każdy musiał se to wyobrazić... to jest tak, najpierw idziesz na karuzele, wirujesz pól godziny a potem bum przez łeb i ci wszystko wiruje, o takie coś mi chodziło... |
Fajnie fajnie, ale i tak za długo. Starczy dwa zdania na ten temat (jak dla mnie stacza jedno). Mnie się takie długie owijanie w bawełnę nie podobało - moje zdanie, może ktoś był urzeczony takim pisaniem. Ja nie.
Wiem, co chiałes osiągnąć i piszę - za dużo. Nie musisz mi tego tłumaczyć.
Eli_PL napisał: | Inkantacji czarów nie wypowiada sie po polsku wiec dla czytelnika sa one dziwne, nie dla bohatera |
Odnoszę wrażenie że mnie nie przeczytałeś Cała narracja jest z punktu widzenia bohatera. Piszesz, że jest ciemno ale n i tak widzi, że jest oszołomiony i co wtedy widzi. Więc kiedy piszesz, że coś jest dziwne, to znaczy, że jest dziwne z jego punktu widzenia. Wiem prziecież, co MIAŁEŚ NA MYSLI, ale napisałam wyraźnie, jakie jest odczucie po przeczytaniu. I znów: Wiem, co chiałes osiągnąć i piszę - nie wyszło. Nie musisz mi tego tłumaczyć.
Eli_PL napisał: | Nie wyciąga się, lae napisałem bardzo wyraxnie że wyciągnął itemki "i w plecaku, najprzydatniejsze rzeczy przełożył do swojego „bagażu”.". |
Napisałeś 'wyciągnął ze zwłok' do licha. Przeciez jeszcze umiem czytać. Wyciągać ze zwłok znaczy nie mnie nie więcej, tylko 'wyciągnąc ze zwłok'. To jest błąd. I znów: Wiem dokładnie CO CHCIAŁEŚ napisać, ale tego nie napisałeś. Napisałeś, że koleś wyjął coś ZE ZWŁOK. Czyli wsadził rękę w odbyt, czy rozpruł brzuch, nie wiem... Nie splądrował, nie ograbił, nie przeszukał, nie zebrał łupów, tylko 'wyjął ze zwłok'. Zupełnie jak w grze. A pisanie TO NIE GRA. Litości. do tego błędu dopisuję jeszcze zapytanie co do tego cudzysłowia na słowie 'bagaz'. Po co? Taa, wiem - bo w grze jest ekwipunek, ale trudno sobie wybrazić, gdzie wojownik trzyma dwa pancerze płytowe, więc to jest jakiś enigmatyczny 'bagaż'. Shit - zapomnij o grze, jak piszesz Eli. Proszę. Masz świtny warsztat, naprawdę fajnie piszesz, ale takie wpadki mnie dobijają. Brakuje, żebyś pisał ile obrażeń sobie zadają bohaterowie opowiadania jak się biją...
"Można było powiedzieć, że był mistrzem broni. Mistrzem Rapiera." Argh!
Eli_PL napisał: | W Vengrand jest do kupienia rapier "Czarny kolec Jeźdźca" który ma właściwość okaleczenia... o to mi chodziło... |
Następny idiotyzm z gry. Przecież wiem, że to ten durny rapier. Cholera, masz mnie za głupią. Piszę Ci, że to bez sensu - pisać o postaci z gry tak, żeby przestrzegane były zasady gry. Idąc w taką idiotyczną logikę - jak zabiłbyś te dridery, to po 3 sekundach ich zwłoki by zniknęły? A ten mag, co zginął od strzały - niby jakim prawem go obszukałeś? Przecież nie można 'wyjmować itemów ze zwłok' innych graczy... A był graczem, bo przecież jego zwłoki NIE ZNIKNĘŁY... Czy mógłbyś to przeczytać i się zastanowić, o co mi chodzi? Bardzo Cię proszę.
Eli_PL napisał: | "Małą" już wytłumaczyłem, znaczy kulkę... |
Aha. Super. A czy każdemu niekumatemu czytelnikowi będziesz to tłumaczył z odobna? Jaki był problem, żeby umieścić opis tych kulek.
Justaa napisał: | Kiedy zawroty głowy minęły z niewielkim trudem Elilliah wstał. Dotknął rękojeści rapiera sprawdzając, czy ma go przy sobie, sprawdził też pas i kieszenie. W prawej znalazł kika kulek, które skradł kilka dni temu Gerchowi - kiedy je rozbić, rozpalały ciemność słonecznym blaskiem. Nieocenione w walce z niektórymi stworami ciemności. ... |
Na przykład tak. A w ogóle to wrócę do świecacego rapiera. Skoro świecił, to jakim prawem było ciemno?!?
(Tak, wiem jakim. Bo w NWNie światło rzucane przez broń nie odbija się od terenu... GŁUPIE!!!)
Eli_PL napisał: | Wstał i idąc przez podmrok wywijał rapierem, by wrazie czego w każdej chwili był gotów do ataku, a nie "Łaaaaaaa" a postać "Kurde, wyłąź z tego pokrowca... e, panie monster, prosze poczekać, giwera mi się zacieła, NO WYŁAŹ!!!" |
Brednie. Rapier to cięzka broń (jak i miecz jednoręczny), jednak na tyle lekka, by dało się skutecznie wykonywać pchnięcia. Wymachiwanie więc rapierem to czysta paranoja, bo nim się na ogół pcha (za mała masa, żeby cięcie mogło przebić pancerz). Rapier jak wiadomo to broń pojedynkowa i owszem, trzeba jej dobyć przed walką. Jasne, niech się bohater z nim skrada przez ten podmrok, ale po co machać? Nie wiem.
A żeby było śmiesznie, masz tu MISTRZA RAPIERA. Widzisz, w starożytnej Japonii byli tacy panowi, którzy z samego dobywania broni zrobili sztukęwalki. Potrafili dobywając broni pokonać przeciwnika, w jednym płynnym ruchu. I znów - to jest tekst literacki, więc musisz azować na skojarzeniach czytalnika. Mnie się mistrz kojarzy z kolesiem, który potrafi pokonac przeciwnika w kilku ruchach, a nie musi 'machać' bronią.
Eli_PL napisał: | Z tego co wiem, star warsy widziałaś... jak walczyli Jedi mieczykami... było trochę "Magii" w ruchach lightsaberami, wg mnie... O takie "magiczne wywijanie" mi chodzi... |
O.W walce na miecze świetlne jest poezja. Tylko że ta walka jest całkiem dziwna. Od pierwszego wejrzenia na Epizod Pierwszy mnie zniesmaczyła wizja George'a.
Dlaczego mieczem dwuręcznym się wymachuje? Ponieważ jest ciężki. Duży dwurak może ważyć nawet z 5kg, to sobie wyobraź, jak się ropędzi, jakie może powodować zaniszczenia. Jak rozłupuje pancerze. Jednak ma wadę - ogromną wadę - takie rozpędzone ostrze w cięciu można zablokować. Jest długie, starczy gdziekolwiek na jego długości wstawić blok i już, ześlizguje się na bok i nie robi mi nic.
A teraz masz broń, która NIC nie waży. Broń, która DOTKNIĘCIEM kaleczy przeciwnika. Po co robić nią wymachy. Nie waży, więc trzymanie jej przed sobą w ogóle nie męczy. Starczy dotykać przeciwnika, żeby ich poparzyć. Każde pchnięcie jest śmiertelne. Wniosek - wykonuję pchnięcia. Dziurawię przeciwników, bo pchnięcia nie da się zablokowac, można najwyżej je próbować zbić, ale to jest o niebo trudniejsze. W życiu mi się nie udało zbić pschnięcia, a próbowałam sporo razy. Moich pchnięć też mój nauczyciel zbić nie umie, więc ich nie stosujemy na treningach.
KONIEC DYGRESJI
Chodzi o to, że to, jak w Gwiezdnych wojnach walczy się na miecze jest przepiękne, poetyckie, cudowne, że ogląda się to z tchem zapartym. Tylko że to bez sensu. Taką bronią, gdyby istniała, tak się nie walczy. Tylko że sposób, a jaki się nią powinno walczyć nie jest tak widowiskowy, więc do filmu się nie nadawał.
Zapomnij o przymiotniku 'magiczny' w sensie 'pełen gracji/poezji'. słowo 'magiczny' jest zbyt dwuznaczne. nic nie znaczące. nie wiem. Po prostu o nim zapomnij. Magiczny to jest przedmiot, który umagiczniono. 'Magiczne chwile' i 'magiczne sposoby' się nie sprawdzają w tekście.
Justyna napisał: | - Ej, jak to zrobiłeś?
- Mam swój sposób.
- Jaki sposób?
- Magiczny. |
Eli_PL napisał: | Gada se postać z driderami i w między czasie sięga do kieszeni. Nie mag tylko bard rzuca wściekłe spojrzenie... Znaczy patrzy się na wroga z wściekłością. Jest bardzo zręczny więc nikt sie nie moża skapnąć że po kieszeniach grzebie. |
Spoko. Wszystko rozumiem. Tam nie ma słowa 'w międzyczasie' albo 'kiedy dridery były zajęte czymśtam'. Kurde, Eli, nieważne jak jesteś zręczny, jak ktoś się na Ciebie Gapi, to Cię widzi. Oni się na niego patrzyli, a on wkładał rękę do kieszeni. nie byli zajęci niczym innym, nie odwrócił sprytnie ich uwagi. Powinni go przewrócić, zaplątać w sieci i dopiero z nim gadać. A oni stali i się ptrzyli. "O, patrzcie, teraz nas zrobi z konia ten bard, ale jesteśmy głupi!"
Eli_PL napisał: | Co do faworyzowania... W Drizzcie, w "Ogniem i mieczem"... wszędzie przez autora jest faworyzowana postać. |
Nie. nie jest. bo spotyka ją szereg niepowodzeń. jasne, spodziewamy się i jesteśmy prawie pewnie, że postacie przeżyją. ze zakończenie będzie dobre. Ale czasem coś się tym postaciom nie udaje. Książki o Drizzcie to marna pisanina, a ta zasada jest tam uznana. Drizzt jest wyrzutkiem. To czyni go bardziej rzeczywistym. W Ogniem i Mieczem bohaterami targają emocje, jedni kochają, inni zapijają się do zgonu. czasem wpadają w zasadzki i giną rozstrzelani, czasem daja się złapać i są torturowani. Twój bohater jest Zły, i ponad wszelką miarę hiper duper sprytny. I to by było wszystko o nim.
Eli_PL napisał: | Chyba się wybroniłem. |
Nie, chyba jednak nie. Bo nie musiałeś wcale się bronić. To nie są zarzuty. To rady. Przeczytaj uważnie i zrób z tym co chcesz, ale nie broń się. Prawdziwie dobry tekst broni się sam Pisz pisz pisz
Pozdro
Justaa
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ving
Pogromca Drako
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 563
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 20:40, 19 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Eli_PL napisał: | Nienawidził wszystkiego, co złe. |
Cytat: | Czy jest tak złe jak ja |
Myśle że mógłby sie zdecydować Sam jest zły, czy nienawidzi tego co złe, no chyba żę nienawidzi sam siebie, ale to troche dziwne
Cytat: | Tara’nir zrobił wielkie oczy, krew pociekła mu z ust i umarł. |
Ta linijka, jak dla mnie, troche dziwnie brzmi To umarł... zrobił wielkie oczy, pociekła mu krew i umarł... Myśle że lepiej by brzmiało, gdybyś wstawił coś w stylu "... krew pociekła mu z ust i bez życia przewrócił sie na ziemie", albo coś podobnego Ale takie stwierdzenie "i umarł" troche dziwnie brzmi w tym zdaniu
Ciekawe jest, że Drider który zabił maga, nie zauważył że rozpina sie sie plecak ofiary, a jego zawartość, tak jak i amulety, pierscienie itp. ktore ma na sobie trup, lewituja przez chwile, a nastepnie znikaja (w niewidzialnym plecaku niewidzialnego bohatera )
Ale najwyraźniej była to grupa młokosów, gdyż nie zauważyli także jak bohater wkłada reke (do której ma przytroczoną tarcze!!) do kieszeni
To że jest zreczny, nie znaczy że tamci są ślepi. Może i potrafi żąglować 10 patykami podskakujac na jednej nodze, moze i potrafi niezauważenie zgarnąc ze stołu monete (pod warunkiem oczywiscie że nikt sie na ta monete nie patrzy). Ale włożyć reke, na której ma tarcze, do kieszeni... trudno wykonac to "niezauważenie".
Jak rozumiem jest to świat FR, tak wiec taki jeszcze mały szczególik, niby nieważne aaale jak już trzymać sie konwencji to sie trzymać
Cytat: | (...)którzy sprowadzili na nas GNIEW LOLTH |
Wikipedia napisał: | Lolth (Lloth in the drow dialect) |
Biorąc pod uwage, że słowa wypowiada Drider, używa wiec raczej jezyka Drowów a nie powierzchniowców
Edit:
Justyna napisał: | Napisałeś 'wyciągnął ze zwłok' do licha. |
Nie, nie napisał Napisał ze obejrzał co miał mag na sobie i w plecaku i przełożył rzeczy do swojego bagażu
Ale z reszta Twojego postu sie zgadzam Zwlaszcza z pktami o walce rapierem i o faworyzowaniu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Administrator
Dołączył: 30 Gru 2006
Posty: 687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Wto 20:55, 19 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Hmm, może nie zacytaowałam dosłownie, więc przeoczyłeś Ving. Teraz cytuję dosłownie:
Eli_PL napisał: | Elillliah rzucił mu wściekłe spojrzenie.
- Cóż, tak, czy inaczej obejrzę je… Wyciągając je z twoich zwłok. Uniknijmy rozlewu naszej krwi, rzuć broń, to umrzesz szybko, a czy bezboleśnie… sam to ocenisz. |
To jest fajna kwestia, widać i pragmatyzm dridera i to, że jest Evil (długie kwestie tuż przed tym, jak go poknuje bohater). Jedynie te zwłoki prosto z gry. Że niby Elilliaha wybebeszy...
Ale własnie o to mi chodziło - dridery to idioci.
Najpierw pilnujący zwłok zwiadowca olewa znikające fanty, potem gapią się na maga, a on 'niepostrzeżenie' wykonuje szereg akcji, na któe oni nie reagują. Wszytko to oczywiście się udaje, mimo, że jest niewykonalne.
Post został pochwalony 0 razy
Ostatnio zmieniony przez Justyna dnia Wto 21:02, 19 Cze 2007, w całości zmieniany 2 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Ving
Pogromca Drako
Dołączył: 30 Kwi 2006
Posty: 563
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 19 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Warszawa
|
Wysłany: Wto 20:58, 19 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Aaa, no tak Zarówno mi jak i Eliemu gdy odpisywał, chodziło o inny fragment O tym z ekwipunkiem maga, tego nie zauważyłem (czytałem pobieżnie to opowiadanie, wiedzac ze Eli i tak sam ucieknie tym driderom, zastanawiałem sie tylko czy najpierw w mistrzowski sposób ich wybebeszy ). Zwracam honor i przyznaje sie do bledu
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Eli_PL
Obywatel Acheron
Dołączył: 01 Maj 2006
Posty: 179
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: 22 Acacia Avenue
|
Wysłany: Śro 10:56, 20 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
Czyli jak brzmi ostateczna ocena? Fajne ale naiwne?
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|