![Forum NWN World in the Shadow Strona Główna](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/logo_phpBB.gif) |
NWN World in the Shadow Forum serwera World in the Shadow
|
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Administrator
Dołączył: 30 Gru 2006
Posty: 687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Czw 21:47, 21 Cze 2007 Temat postu: Polowanie na anioła |
|
|
„Face of an angel
soul of the devil may care.
How I’d love to know
What goes on in there.”
Przyszedł nad stawy specjalnie, chciał być całkiem sam a to miejsce nie ostatnio nadawało się do spacerów. Wciąż było za zimno, by przechadzać się po okolicy, wiatr miał pełne pole do popisu, rozpędzony na ogromnej powierzchni stawów mógł bez przeszkód dotykać spacerowiczów w najmniej oczekiwanych momentach swoimi zimnymi palcami.
Pogoda wciąż wariowała, zupełnie nie wiedząc co ma ze sobą zrobić. Co raz przerywała słoneczny bądź wietrzny okres opadami zmarzniętego deszczu, który ciął w twarz, a potem opadał na ziemię i znikał pozostawiając po sobie całe góry ciamkającego pod butami błota. Niebo tymczasem pozostawało nieodmiennie szare i nie raczej psuło humor niż go poprawiało.
Dlatego wybrał się nad Trzy Stawy. Chciał być sam ze swoimi myślami choć na moment. Miał na jakiś czas dość towarzystwa tych samych twarzy i głosów, które miały tylko oczekiwania wobec niego. Wiedział, że od tego nie ucieknie, ale chciał chwili przerwy.
Teraz siedział na twardej niewygodnej ławce, i żałował tej wycieczki. Porywisty wiatr przejmował chłodem, połowa brzegu tonęła w błocie, a drugą połowę przekopano w ramach jakiegoś spóźnionego remontu. Tam, gdzie nie było robotników robiących hałas byli rybacy, którzy chcieli ciszy i tak jak on samotności, a on nie życzył sobie wcale ich towarzystwa. W końcu zmarznięty usiadł na ławce niedaleko ścieżki do centrum miasta.
Patrzył na łabędzie. Brudne ptaki chyba jednak przestraszyły się obserwacji, i powoli oddalały się od brzegu, aż stały się za małe by przyciągać uwagę.
Chodnik okalający stawy zbiegał się tu z nowym deptakiem prowadzącym na najbliższe osiedle. Zwykłe blokowisko, z tym że starsze niż te widziane dalej od Katowic. Pomiędzy blokami nie było dzieci – pewnie były teraz w szkołach, albo w domu odchorowywały swoje wcześniejsze zabawy.
Gdzieś w dali zabiły dzwony.
A potem pojawiła się dziewczyna.
Wyszła zza rogu bloku numer sześć, drogą, która łączyła się z ulicą Graniczną. Na początku była za daleko, by dało się rozpoznać w niej coś więcej niż chmurę złotych włosów, beżowy płaszcz i dżinsy.
Ale było coś w tej wyprostowanej sylwetce, co kazało mu nie odrywać od niej wzroku.
Była szczupła i wysoka. Szła pewnie i lekko, walcząc z wiatrem, który raz po raz zmuszał ją do łapania równowagi. Zwalniała wtedy na moment i wyciągała ręce na boki jak linoskoczek, chwiejąc się na obcasach i wyraźnie się uśmiechając, choć nikogo nie było dookoła.
Jej płaszcz był beżowy, sięgał do kolan i miał wielkie, drewniane guziki i kilka czarnych pasków tu i tam. Wyglądała w nim dostojnie i elegancko, ale dżinsy i złocista fryzura potargana wiatrem mówiły o niej co innego – że jest w jej myślach jakaś zawadiacka nuta, kropla szaleństwa, dodająca niezwykłego smaku.
Szła i naprawdę się uśmiechała. Zastanawiał się, czy do siebie, czy może do niego. Miała niebieskie oczy, ale gdy znalazła się bliżej zobaczył, że patrzyła na stawy i nie zaszczyciła siedzącego na ławce faceta ani jednym spojrzeniem. Zeszła nad wodę i spacerowym krokiem zaczęła się oddalać.
Spuścił wzrok.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
Justyna
Administrator
Dołączył: 30 Gru 2006
Posty: 687
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 7 razy Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Katowice
|
Wysłany: Czw 21:48, 21 Cze 2007 Temat postu: |
|
|
„Eyes so wide,
so big and bright,
Make you feel so strange
somewhere deep inside.”
Jedno spojrzenie, a znaczyło tak wiele.
Gdyby ktoś opowiedział jej wcześniej tę historię, śmiałaby się głośno, uznałaby to za dobry żart, a w najlepszym przypadku za ciekawostkę.
Ale to była jej historia, i choć niektórzy nadawali jej większe znaczenie niż ona sama, to nadal to było coś, co jej się przydarzyło i było niezwykłe.
Było już dwa dni po tamtej imprezie i Julia wstała rześka i wyspana. Sobotni ranek był już przeszłością, kiedy dreptała cicho do łazienki zegar wskazywał dziesiątą. Była zadowolona, że wykorzystała tak rzadką przecież okazję, żeby dobrze się wyspać. Studia bywały dość wyczerpujące.
- Szczęść Boże, siostro. – przywitała przechodzącą obok siostrę Alicję. To dziwne, jak człowiek potrafi przyzwyczaić się do pewnych z pozoru nietypowych faktów.
- Szczęść Boże – odpowiedziała zakonnica uśmiechając się przelotnie.
Julia mieszkała z Zakonie Matki Boskiej Niepokalanego Poczęcia od trzech lat – to jest od kiedy zaczęła studia w Sosnowcu, które zmusiły ją do zamieszkania jak najbliżej uczelni. Padło w końcu na zakon w Katowicach, ale mimo, że dojazd bywał długi i męczący, a pewne ograniczenia nakładane przez siostry wydawały się na początku nie do zaakceptowania, teraz Julia wiedziała, że nie mogła trafić lepiej.
Większość lokatorek na weekend wyjechała do domów rodzinnych, dlatego w budynku było dziwnie cicho, ciszej niż zwykle. Dzięki temu jednak łazienka była wolna.
Białe kafelki kładzione tu zapewne jakieś czterdzieści lat temu lśniły czystością, tak samo jak umywalka, nad którą wisiała szafka. Julia wyjęła z niej swój szampon, a gdy ją zamknęła z lustra spod kaskady zmierzwionych snem złotych włosów spojrzała na nią para uśmiechniętych jak niebo oczu.
Uśmiechniętych, o tak.
A przecież wszystko zaczęło się od tego, że była wściekła. I to jak zwykle na Piotrka.
Myśl o tym, co łączyło ją i Piotrka już sama w sobie ją denerwowała.
Był kumplem, kolegą dla nich wszystkich, dla dziewczyn z zakonu, tak samo jak Nikodem i Bartek. Ale pokusił się o więcej, jak to zwykle bywa z facetami. Problem z Piotrkiem polegał na tym, że nie wiedział do końca, czego chce – dawał coś do zrozumienia, po czym się wycofał, a Julia domyślała się tylko, że teraz spróbuje z kimś innym.
A tego dnia on i Nikodem mieli iść z dziewczynami na imprezę do Spiżu.
I dobrze się bawić.
W czwartek, około ósmej, pojawił się chłopak Agnieszki, jednej z koleżanek mieszkających w zakonie. Na Piotra i Nikodema nie trzeba było czekać wiele dłużej. Jednak Julia w ostatniej chwili spostrzegła, że jej bluzka jest pognieciona i musiała ją jeszcze doprasować. Oczywiście poganiali, narzekali – jak mogliby nie narzekać...
Przez całe to czekanie z imprezy zrezygnowała Iwona. W końcu następnego dnia miała zdawać egzamin na prawo jazdy, nic więc dziwnego, że chciała być wypoczęta.
Kiedy wychodzili z Zakonu brakował kwadrans do dziewiątej, na co chłopcy zaczęli marudzić. W końcu pod samym klubem Piotr stwierdził że, mimo że byli przecież umówieni od tygodnia – nie pójdą na imprezę – i odeszli. Zostawili je same pod klubem.
Julia była więc wściekła. I to jak zwykle, na Piotra.
Ale impreza trwała.
Do muzyki można się było szybko przyzwyczaić. Dudnienie było na tyle głośne, że betonowe kolumny wydawały się drgać w jego rytmie razem z gumowym parkietem, stolikami i krzesłami. Nawet piwo w kuflach kołysało się odmierzając puls tego potwornego hałasu, który chyba tylko z uprzejmości nazwano muzyką. Kiedyś ten utwór być może przypominał znany kawałek Abby, ale sześć warstw basowego beatu skutecznie zagłuszało dobrze znaną melodię.
Tłum ludzi falował na parkiecie. A Julia była całkiem sama, w samym jego środku. Zapach kosmetyków i rozgrzanych ciał był wszędzie wokół, drżał jak wszystko w rytm koszmarnej muzyki.
Klub nazywał się Spiż. Dekoracje były drogie, mimo to wyglądały na tandetne. Metalowa nazwa pociągała za sobą metalowe ozdobniki wnętrza. Okucia ścian, metalowe drzwi zrobione z blachy, pomalowane na rdzawo kubły na śmieci i inne druciano – blaszane detale. Parkiet znajdował się w piwnicy, w której celowo nie usunięto z sufitu rur instalacji, choć sama instalacja nie działała. Sterczące rury są przecież takie stylowe. Podłogę parteru zastąpiono stalową siatką zabezpieczającą – dodawała miejscu spiżowego klimatu, pozwalała ludziom z góry obserwować parkiet, ale nie pozwalała nikomu rzucać butelkami w tańczący w dole tłum. Z dołu zawsze było widać kilku obserwatorów wspartych o barierki wysoko nad tańczącymi.
Wokół parkietu wyłożonego czerwoną gumą stały betonowe kolumny, niepomalowane i nieotynkowane, wszędzie dominowały te same rdzawo – metalowe dodatki. W betonowych przegrodach rozlokowane były kanapy, czerwone i skórzane, oraz stoliki, wokół których zasiadły tłumy ludzi.
Potężnych rozmiarów sala była pełna ludzi, i to ludzi różnym wieku – byli tu uczniowie liceum, studenci, młodzi pracownicy ale także ludzie w średnim wieku, wszyscy zaś ukrywali się w samym środku tłumu tańcząc i pozbywając się tego, co nagromadziło się w ciągu dnia.
Także Julia, choć była wściekła i wcale nie miała ochoty tańczyć, w końcu dała się namówić.
I wtedy, w najmniej oczekiwanym momencie, kiedy muzyka przestała grać, a ludzie, podrygujący jeszcze do wspomnienia o rytmie przed chwilą atakującym ich uszy, nie wiedzieli, co dalej z sobą zrobić, właśnie wtedy Julia zobaczyła Anioła.
Anioła.
Nie miał skrzydeł, ani aureoli, za to miał oczy, w których było niebo. Nie odrywała od niego wzroku ani na moment, patrząc przez półmrok sali prosto na to światło.
Był przystojny, był więcej, niż przystojny. Był piękny. Już nie tańczył, uśmiechał się tylko spoglądając gdzieś w bok.
Spójrz tutaj, myślała Julia, spójrz tutaj.
Ale wtedy DJ ocknął się z odrętwienia, a z głośników w tłum uderzyła kolejna fala dźwięku, i tak samo nagle jak się pojawił, Anioł znikł.
No tak, pomyślała. Przecież w sumie nic się nie stało. Widziała fajnego faceta, tylko tyle. Dziewczyny najpierw kręciły głowami z niedowierzaniem, bo przecież to nic takiego.
Tylko że Julia nie potrafiła zapomnieć tamtych oczu. Sama myśl o tamtym uśmiechu powodowała, że czuła się lekko.
Oczywiście powstał plan kolejnego wypadu do Spiżu. Przyszły czwartek miał być wielkim dniem – wieczorem w który Julia pozna tajemniczego chłopaka ze snu. Julię zaczęło to irytować.
Niepotrzebnie zdradziła się koleżankom z tym, jak bardzo wpadł jej w oko ten chłopak i teraz były bardziej podniecone tą czwartkową nocą niż ona – planowały, co ma mówić, jak się zachowywać – psuły całą magię tej nie rozpoczętej jeszcze znajomości. W niedzielę wieczorem zaczęła się łapać na tym, że już jej się nie chce iść w czwartek do Spiżu – w końcu cała tajemnica prysła. Ale tylko pozornie.
Zakon był wielkim przedwojennym budynkiem – cztery piętra, strome schody i rozległe podziemia, a których dziewczyny odkryły wspólnie niejedną tajemnicę. Wychodząc na spacer Julia martwiła się bardziej schodami – jeden fałszywy ruch obcasem i ze stromych małych schodków można było spaść na sam dół, staczając się stopień po stopniu.
Dziś jednak dotarła szczęśliwie na parter.
- Szczęść Boże Siostro – weszła ‘na furtę’, jak mawiało się w zakonie - czyli do niewielkiego pokoju pełniącego rolę stróżówki przy wejściu – i przesunęła swoje imię na tablicy z ‘w domu’ na ‘wyszła’.
Tablica była niezbędna, bo siostry cały dzień pracowały na parterze, podczas gdy pokoje studentek były na trzecim piętrze – sprawdzanie, czy któraś jest na miejscu było zbyt czasochłonne, dlatego każda z lokatorek musiała sama pilnować swojego imienia na tablicy. Jeszcze jeden z pozoru uciążliwy wymóg zakonnic, nad którym jednak udało się przejść do porządku.
Julia wyszła z Zakonu. Było chłodno, choć słońce wyszło za chmur i teraz mocno raziło w oczy. Przeraźliwie zimny wiatr zmusił Julię do ukrycia dłoni w kieszeniach beżowego płaszcza. Lubiła go, bo mimo, że wydawał się cienki, był naprawdę ciepły, a do tego bardzo wygodny. Poza tym we własnym uznaniu wyglądała w nim elegancko i oryginalnie. Mało kto nosił teraz taki odcień beżu, a do tego płaszcz miał drewniane, niespotykane wręcz guziki, które po prostu lubiła. Noszenie żadnego z nowych ciuchów nie sprawiało jej takiej radości.
Światło zmieniło się na zielone i Julia weszła na pasy. Po drugiej stronie ulicy stała szkoła, kiedyś podstawówka, teraz gimnazjum numer trzy w Katowicach. Kiedy szła wzdłuż płotu widziała rozwydrzone dzieciaki biegające po sali. Znała niektóre z nich.
Na trzecim roku germanistyki niefortunnie zdecydowała się robić specjalność nauczycielską, co oznaczało między innymi obowiązkowe praktyki w szkole. Nie było zajęć które kosztowały a więcej nerwów, a po poprowadzeniu kilku lekcji powoli urastała w przekonaniu, że nie nadaje się do pracy w takim zawodzie. Dzieci ją przerażały, czym bardziej je poznawała, tym mocniej.
Minęła jednak szkołę i weszła między bloki Paderewa, jak często nazwało się osiedle imienia generała Paderewskiego. To tutaj mieszkali prawie wszyscy znajomi – Bartek, Piotr i Nikodem, Eliasz z Miriam i cała reszta ferajny, która nie bała się trzymać z „dziewczynami z Zakonu”.
W ogóle – kiedy Julia pojawiła się w Zakonie była przekonana, że przez to, że tu mieszka będzie napiętnowana – teraz jednak to miejsce zamieszkania odczuwała jako przywilej. I wiedziała, że wszystkie jej współlokatorki też czuły się uprzywilejowane. Zupełnie jakby mieszkanie w Zakonie je wzbogaciło.
Bo wzbogaciło, Julia uśmiechnęła się do siebie.
Zbliżała się właśnie do stawów. Miała ochotę na spacer. Często przychodziła tutaj z koleżankami, przejść się i porozmawiać, a w lecie – poopalać się na trawie. Stawy były spokojnym miejscem, w którym, mimo, że leżały praktycznie w centrum Katowic – było słychać tylko szum wiatru.
Tutaj wiatr się wzmagał, nic dziwnego, skoro miał się gdzie rozpędzić. Julia z trudem łapała równowagę zbliżając się do brzegu.
W dali usłyszała bicie zakonnego dzwonu.
Mieszkanie w Zakonie dało jej wiele. Udział w spotkaniach Duszpasterstwa Akademickiego na przykład – rozmowy o sprawach ważnych, z ludźmi, którzy potrafili być otwarci i szczerzy. Całe godziny przegadane z przyjaciółmi w piwnicach pod kościołem pozwoliły jej poznać marzenia innych ludzi, zrozumieć, co może być dla innych w życiu ważne i poznać, co jest ważne dla niej. Ba, gdyby nie zamieszkała tutaj, pewnie nie czuła by teraz tego spokoju ani pewności, że wie, czego chce od życia. Jasne – nie wiedziała wszystkiego. Ale miała pewność co do rzeczy, o które inni ludzie, często nieświadomie, się bali. Pozbyła się tego lęku i dzięki temu czuła się lekko, a co ważniejsze, czuła się gotowa stawić czoła wszystkiemu, co mogło jej przeciwstawić życie. To dał jej zakon, znajomość z jego lokatorkami i siostrami i uduchowiona atmosfera tego miejsca. Jakoś na myśl o tym nie mogła się przestać uśmiechać.
Nie będzie się wygłupiać i próbować podrywać tego anioła. To głupie, tak wariować od samego patrzenia. Podejdzie do tego spokojnie.
Julia spojrzała na kołyszące się na wodzie łabędzie. Ptaki rozdziobywały rzucone im przez starszego pana kawałki chleba. Były brudne, ale kiedy rozkładały skrzydła wyglądały bajecznie. Julia usiadła na ławce i wpatrzyła się w ich taniec na wodzie. Wiatr rozwiewał jej złote włosy, ale ona i tak nie przestawała się usmiechać.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
RIK
Obywatel Acheron
Dołączył: 26 Wrz 2007
Posty: 102
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: WIECZNOŚCI
|
Wysłany: Wto 19:44, 09 Paź 2007 Temat postu: |
|
|
Justa twoje teksty są jak mniód słodkie i w pamnięci zostające na szali miłości radości smutku nicości zostawjone by kwitnąć niczym kwjat i kolorować szary świat.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat |
Autor |
Wiadomość |
BRUMEX
Mieszkaniec Tiroch
Dołączył: 31 Gru 2007
Posty: 79
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Z Antananarywy
|
Wysłany: Czw 19:11, 28 Lut 2008 Temat postu: |
|
|
nawet nie czytałem bo za długie xD ale doceniam że sie starasz xD.
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
![](http://picsrv.fora.pl/subSilver/images/spacer.gif) |
|
|
Możesz pisać nowe tematy Możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group
|